Islandzkie Święta zabronione

Leave a Comment
Tradycyjne świętowanie Świat Bożego Narodzenia przez Islandczyków było kiedyś zabronione, zresztą jak wiele innych dość zaskakujących rzeczy na Islandii. Ale od początku.

Znacie już historię islandzkich trolli tzw. świątecznych Yule Lads (jeśli nie to doczytajcie tutaj). Wiecie, że przychodzą do domów przed świętami i robią psikusy. Obecnie są przedstawiani głównie jako mężczyźni z brodami, przypominający nomen omen amerykańskiego św. Mikołaja, tylko że w różnych wersjach i rozmiarach. Nie zawsze jednak tak było.

Islandia była niezamieszkana przez ludzi aż do ok. 870r., kiedy to pierwsi osadnicy ze Skandynawii dotarli na ten nieznany nikomu skrawek lądu. Niektórzy badacze przypuszczają, że przed przybyszami z Danii i Norwegii na wyspę mogli trafić irlandzcy mnisi, jednak do dzisiaj nie znaleziono dowodów potwierdzających tę tezę. Po odkryciu wyspy szybko zaczęły ściągać tu kolejne rzesze ludzi poszukujących lepszego miejsca do życia i żyznych pól pod uprawę. Nowy, niezagospodarowany, wolny ląd przyciągał, kusił perspektywą wyrwania się z niewoli i poddaństwa. W pewnym okresie nowych osadników było tak dużo, że by zmienić nieco te tendencje i przekierować imigrację w nieco innym kierunku wyspę tę nazwano Islandią (Is-land = Lodu-Kraina), a sąsiednią, o wiele większą ale mniej urodzajną i trudniejszą do życia Grenlandię, krainą zieleni (Grøn-land = Zielona-Kraina). Była to prawdopodobnie pierwsza udana kampania marketingowa na skalę globalną.

Wraz z przybyciem skandynawskich osadników, na Islandię trafiły też tamtejsze zwyczaje w tym wiara w bogów nordyckich, w siły natury, trolle, elfy, gryfy i wiele innych stworzeń. W początkowym okresie wiara była indywidulaną decyzją każdego osadnika i panowała względna tolerancja. Zdecydowana większość mieszkańców kontynuowała wiarę swoich przodków i mimo różnych misji chrystianizacyjnych pozostawała politeistami. Z biegiem jednak czasu liczba chrześcijan wzrastała aż do roku 1000, kiedy to wyspa stała się mocno podzielona na dwie frakcje: pogańską i chrześcijańską. W owym czasie wszelkie spory ale i prawa ustalane były na corocznym zjeździe tzw. Althingu (islandzkiego parlamentu). Islandia była wówczas swego rodzaju demokracją, jedną z nielicznych na świecie, jeśli nie jedyną w owym czasie w Europie. W celu uniknięcia dalszych sporów, a co gorsza wojny domowej, obie strony zdecydowały się by jeden z wodzów Þorgeir Ljósvetningagoði, kapłan pogański i jednocześnie przewodniczący parlamentu zdecydował o wybraniu jednej, dominującej i oficjalnej religii w kraju. Po dwóch dniach rozważań, publicznie ogłosił, że Islandczycy powinni stać się chrześcijanami, z zastrzeżeniem jednak, by mieszkańcy praktykujący stare zwyczaje mogli wciąż to czynić (jednak w ukryciu). Być może właśnie ta ostatnia część o praktykowaniu pogańskich zwyczajów w ukryciu pozwoliła elfom, trollom i niewidzialnym ludziom przetrwać na wyspie, a ślad po nich pozostał do dzisiaj. Wychodzą one z ukrycia zwłaszcza w okresie świąt, co widać m.in. w islandzkim folklorze, podaniach i legendach, a sama nazwa Jól (isl. Święta Bożego Narodzenia) ma swój rodowód w tradycji pogańskiej. To właśnie w tym okresie zaczyna przybywać dnia i fakt ten jest jednym z najważniejszych wydarzeń w krajach północy, cierpiących zimą na niedobór światła. 

Trudny klimat Islandii, częste klęski głodu czy katastrofy naturalne sprawiały, że życie na wyspie nie należało do najłatwiejszych. Ludzie ginęli w zamieciach śnieżnych, wybuchach wulkanów, trujących gazach czy też z głodu i chorób. Śmierć była wszechobecna i towarzyszyła Islandczykom na co dzień. Nie dziwi więc fakt, że trafiła również do islandzkich legend i opowieści, także tych wigilijnych, a wspomniani wcześniej mikołajowie stali się, a może zawsze byli, potomkami strasznej trollicy Gryli. 

Na przestrzeni wieków Yule Lads były straszne, agresywne, złowieszcze, często wyrządzały różne szkody. Rodzice wykorzystywali te postacie by straszyć swoje dzieci, zwłaszcza gdy źle się zachowywały bądź nie słuchały swoich opiekunów. Historie te z biegiem lat stawały się wręcz brutalne a według ówczesnych duńskich władz wymykały się spod kontroli. Dania, będąca początkowo w unii z Norwegią, sprawowała władze na wyspie od 1380r. i to właśnie za sprawą jej decyzji w 1742r. administracyjnie zakazano opowieści, które miały straszyć dzieci. Tak, Dania zakazała Islandczykom straszyć Islandzkie dzieci za pomocą świątecznych trolli. Według duńskiego rządu były one zbyt okropne. Z pomocą przyszedł wówczas poeta Jóhannes úr Kötlum, ktory przeobraził tradycyjne Yula Lads w wersję bardziej ''ucywilizowaną'' i przyjemną. W ten sposób trolle przyjęły postać sympatycznych dziadków z czapkami mikołajów. Od tego czasu mają już niewiele wspólnego z brzydkimi i okropnymi trollami, którymi kiedyś były.  

Dziwnych zakazów na Islandii było jednak o wiele więcej. O ile zakaz posiadania gadów czy płazów, aż tak nie zaskakuje (w końcu Islandia jest wyspą ze specyficzną florą i fauną a co za tym idzie wrażliwą na wszelkie gatunki inwazyjne), to przepisy zakazujące posiadania psa w Reykjaviku już mogą nieco szokować. 

Otóż w 1924 roku miasto Reykjavik zakazało trzymania psów jako zwierząt domowych. Jak się możecie spodziewać, przepisu tego nie uchwalono ze względu na uwielbienie kotów (choć to właśnie na Islandii możemy spotkać Jólakötturinn - czyli potwornego świątecznego kota) ale w celu powstrzymania choroby tzw. bąblowicy, rodzaj tasiemca, który może być przenoszony między psami a ludźmi. W latach osiemdziesiątych XIX wieku 20 procent sekcji zwłok przeprowadzonych na Islandii ujawniało chorobę, która może powodować m.in. ślepotę czy inne poważne powikłania zdrowotne. Choroba ta, choć już nie tak obecna, wciąż jest trudna do wyleczenia, a śmiertelność dochodzi nawet do 75 procent.


Obecnie psy nie są już nielegalne w Reykjaviku, choć właściciele wciąż borykają się z dużą ilością obostrzeń i przepisów. Muszą m.in. uzyskać specjalne pozwolenie i przestrzegać ścisłych przepisów dotyczących pobytu, mikroczipów, szczepień czy odrobaczania. Wprowadzając się do nowego bloku mieszkalnego należy uzyskać zgodę wszystkich mieszkańców na posiadanie psa, chyba że możemy zapewnić mu niezależne wejście do mieszkania. Spacer po ulicach czy parkach z psem jest możliwy tylko i wyłącznie z udziałem smyczy, a sprowadzenie psiaka na wyspę jest nie lada kosztownym i co ważniejsze trudnym procederem, wiążącym się m.in. z długą kwarantanną.

Na ograniczeniach w stosunku do psów korzystają koty. Jeśli tylko mają wszczepione mikroczipy, to po ulicach miasta mogą wędrować właściwie bez ograniczeń. Szacuje się, że jeden kot przypada na dziesięciu mieszkańców stolicy, a niektóre ​​sklepy sprzedają swoje produkty oznakowane hasłem: „koty rządzą miastem”.

Innym zaskakującym przepisem był zakaz produkcji i sprzedaży piwa. Tak, piwa i tylko piwa, a nie wszelkiego alkoholu jak to miało miejsce w USA w okresie prohibicji. Ten straszny okres islandzkiej historii przypadł na lata 1915-1989. Zakaz miał charakter głównie polityczny. Islandia w owym czasie walczyła o uzyskanie niepodległości od Danii, a piwo kojarzyło się przede wszystkim z duńskim stylem życia. W tamtych czasach picie piwa było nie tylko nielegalne, ale i niepatriotyczne. Urzędnicy wyrażali zaniepokojenie, że skoro piwo jest tańsze od innych alkoholi to może zwiększyć wskaźniki nadużywania i uzależnienia od alkoholu.

Naród islandzki cechuje się jednak dużą pomysłowością i w celu ominięcia prohibicji wymyślili nowy koktajl o nazwie bjórlíki. Napój ten zawierał piwo bezalkoholowe z dodatkiem Brennivínu (isl. płonące wino), czyli wódki kminkowej nazywanej przez miejscowych „czarną śmiercią”. Po latach piwo zostało ostatecznie zalegalizowane 1 marca 1989 roku i od tego momentu, każdego roku 1 marca Islandczycy upamiętniają tę okazję organizując „Dzień Piwa”. 

Dziwnych przepisów jest tu więcej, jak choćby możliwość zabicia bez konsekwencji napotkanego na wyspie Baska czy też zakaz praktykowania na Islandii boksu, podczas gdy inne sztuki walki mogą cieszyć się tu pełną wolnością. Jak widać, Islandia do dzisiaj pełna jest sprzeczności, a może to ten wpływ islandzkich trolli, które do dzisiaj żyją na wyspie i ukazują się w różnych, czasem najmniej spodziewanych miejscach czy okolicznościach. 

O innych trollach będę pisał więcej tu.

0 comments :

Post a Comment